Margaretka
 
***** MARGARETKA *****
GO !!!!!!  
  ** O MNIE **
  *** WITAM ***
  POROZMAWIAMY ???
  KSIĘGA GOŚCI
  OPOWIADANIA
  => Moje- "w trakcie lotu tam i z powrotem"
  => MOJE- "pustka i utopija
  => MOJE- "tabletka"
  => Innych- "CYBER JOLY DRIM "
  => Innych - "COGNAC"
  POEZJA
  * ULUBIENI *
  Zagadnienia poetyckie
  Poradnik pisarza
  * ZŁOTE MYŚLI *
  Humorystycznie
  FOTOGRAFIA
  Zagadnienia forograficzne
  FILMY
  * ZNAJOMI *
  Wydarzenia
  POLECAM w ineternecie !!!
  Statystyki
Małgorzata Mitrowska kwiecień 2008
Moje- "w trakcie lotu tam i z powrotem"

* W TRAKCIE LOTU TAM I Z POWROTEM *


Zuza nerwowo rozglądała się, poszukując wzrokiem Mietka. Wreszcie wyszedł z windy. Jego oczy zalśniły na widok dziewczyny.
- Aaa, jesteś... - zaczęła natychmiast, świdrując go wzrokiem. - Znowu byłeś w symulatorze. - Dodała po króciutkim namyśle, sugestywnie kierując wzrok na windę. - Zapomniałeś, że mamy coś do zrobienia? - dołożyła sarkastycznie.
Mietek wstrzymał oddech. Na jego czoło wystąpiły kropelki potu świadcząc o intensywnie zachodzących procesach myślowych - szukał wymówki.
- Yyy... - wydedukował Mietek. Spojrzał jak zaszczekany pies oczyma żaby, której rozjechano brzuch.
- yyyhhh... eeeaah... - wydobył z siebie i bez słowa pozostał w takim stanie z ustami karpia wyciągniętego z wody.
Zuzanna tymczasem kontynuowała bezlitośnie:
- Trzeba wprowadzić dane dotyczące miejsca lądowania. Najlepiej w okolicy Olimpu. A potem musimy zaplanować uniknięcie zarejestrowania naszych czynności przez demony otaczające pałac. - tym razem brzmiało to zdecydowanie bardziej stanowczo.
Teraz wykonał paniczny gest ręką, mający oznaczać, że chce coś dodać.
- Ślicznie wygadasz - wydusił z siebie, nieco spłoszony spojrzeniem Zuzy.
Błyszczące zielenią oczy dziewczyny wydawały się rozdrażnione. Długie brązowe włosy dygotały w rytm nerwowej gestykulacji.
Cudownie rozbiegane po ramionach figlarne kosmyki wydawały się bawić w berka... Pachniały migdałami i wanilią, sprawiając poruszenie podłoża na którym stał Mieczysław...Nie przestawał patrzeć na jej usta - zgrabnie falujące w rytm szybko tańczących słów, w ich tle rysował się biały oddział małych, nieregularnie poukładanych zębów.
Jak można się domyślić, bystrość nie pozwoliła Zuzannie przegapić maślanego wzroku zakochanego Mietka. Lekki błysk rumieńca, niezdarnie hamowany, wyjawiał jej wzajemność. Przewróciła kokieteryjnie oczami, nie dając się wyprowadzić z powagi misji.

- Mayday! mayday! tu Merkury!! - ciągnęła, wracając na tor rozmowy - pamiętasz, jesteśmy ratunkiem ?! - Ruszamy, czy będziemy patrzeć sobie w oczy?
Ambrozją upijemy się później - zasugerowała już łagodniej, wywołując nagły wzrost ciśnienia w arteriach Mietka. Ten oprzytomniał tym prądem pobudzony.
Kochała swoją pracę, przyozdobioną dreszczykiem ratowania świata. Była wtedy podniecona i wyglądała jak obietnica.

***
Wytyczyli kierunek i miejsce lądowania. Resztę miał załatwić auto pilot..
To mamy chwile wytchnienia - wyszeptała ziewając. Przeciągnęła się przy tym leniwie, wyginając fotel ze słyszalnymi trzaśnięciami.
Mieczysław zerwał się energicznie, kierując nogi na pokład kuchenno - jadalny.
Co jemy ?!? - rzuciła za nim goniące, głośne pytanie.
Zobaczę !! - odpowiedział znikając za zakrętem pokładowym.
Oglądał zawartość lodówki rozpinając, zbyt ciasno dociągnięty pasek spodni.
OO brzoskwinie w puszce - wyszeptał do siebie z uśmiechem.
Gdy skończył otwieranie ogromnego opakowania owoców , weszła Zuzanna.
Szelest jej kombinezonu wywołał nagły zwrot Mietka w jej kierunku i opadnięcie spodni do kostek z powodu rozpiętego paska.
Zuza uśmiechnęła się na ten widok podchodząc ochoczo.

***

Wzięła kawałek brzoskwini. Delikatnym sunięciem ciała przybliżyła się namiętnie. Dotykając soczystym owocem pełnych ust Mietka - przesunęła z lekka dociskając, by pozyskać sok. Bystra kropelka popłynęła po brodzie, terenami szyi skręcając do ramienia. Miliony iskier rozprysnęło się po jego ciele kwiecistym fajerwerkiem. Zapomniał o zdenerwowaniu i spodniach. To było nieistotne!.
Zdrętwiał! Nie wiedział, co powiedzieć? Czy się ruszyć?
Odbierał bodźce każdym milimetrem ciała. Nie potrafił prosić o więcej, a tak właściwie nie musiał.
Zuza patrząc na taniec brzoskwini i własnych palców z ustami Mieczysława, oblizała się z apetytem - powoli rysując kontur własnych ust czubkiem języka..
Skierowała spojrzenie w oczy chłopaka. Lubiła kontrolować sytuację; lekki strach przełamywany ciekawością, plątał się z zadowoleniem, błyszcząc w głębi brązu tęczówek rozpalonego Mieczysława..
Docisnęła resztkę brzoskwini zjeżdżając zygzakiem w dół . Zwolniła gwałtownie na torsie - zgniatając owoc bezwzględnie .
Energicznie strumyk chłodnego nektaru zleciał po pępku i wpadł w umiejętnie odchylone slipy. Mietek jęknął przy zderzeniu zimna z najgorętszym w tym momencie, elementem ciała. To było jak kij w mrowisko!
Wszystko co w nim, ruszyło w kierunku dziewczyny. Jej zielone oczy krzyknęły radością !
Nagle rozległ się wrzask sygnalizatora pilota automatycznego; "program lotu zakończony" - brzmiał komunikat
Za chwilę -" podjąć sterowanie manualne w ciągu 60 sekund!" - padła kolejna informacja. Mieczysław z nieukrywanym smutkiem wypuścił dziewczynę z objęć, w których już się znajdowała. Wyraźnie zniesmaczona odsunęła się, podrzucając miazgę owocu niedokonanej rozkoszy w dłoni. Z wściekłością cisnęła nędzną resztką w podłogę, sycząc przez zaciśnięte zęby;
- Cholera, musiałeś tak się guzdrać ?!?

***
Po przybyciu na miejsce okazało się, że nie byli już potrzebni. Olimp sam poradził sobie z nawałnicą demonów.
Przyjęli uściski i podziękowania z przeprosinami za fatygę, rozradowanego namiestnika pałacu oraz innych znamienitych.
Oczywiście cieszyli się, ale tak jakby to do nich nie docierało. Nastawiali się na rutynową walkę, decydującą o przyszłości wszechświata. Po uczcie tryumfalnej postanowili wracać, by jeszcze jurto zdać raport. Zuzanna zawsze bardzo skrupulatnie pilnowała tych formalności.

***
Wrócili do śluzy nie do końca wierząc, że już po wszystkim. Pozbyli się skafandrów w niepewnym milczeniu. Przez chwile stali patrząc na siebie. Powoli minął szok zaskoczenia szybkością wydarzeń.

Euforia radości rzuciła ich sobie w objęcia, oboje poczuli niespodziewaną bliskość ciał. Mietek spojrzał na Zuzannę nie puszczając uścisku, już był bardziej pewny siebie. Oczy zalśniły mu pragnieniem i podnieceniem, bystra dziewczyna rozumiała klimat takiego spojrzenia. Byli blisko jak nigdy dotąd, a jednak Zuza chętnie przylgnęła prawie napierając na niego. Pocałował ją śmiało wyzwalając drżące poruszenie kobiecego całego ciała, bardzo wyraźnie odczuwalne. Kobieta patrzyła zachwycona w brązowe oczy Mieczysława. Przygaszając spojrzenie, poczuła piękne dłonie w rozpuszczonych włosach i dotknięcie twarzy tak blisko, że nawet myślami mocno, a zarazem delikatnie. Wzmagany apetyt na ciągłą chęć wyzwolił podniecenie rosnąc w apogeum mocy. Gesty Mieczysława pozbawiały wszelkich napięć, zniewalając rozum i osłabiając wolę.
"To było bardzo przyjemne" - pomyślała! Ujął ja za rękę czule szepcząc - Chodź!
Zuzanna rozanielona propozycją i podniecona perspektywą chętnie poddała się ukochanemu. Wrócili na pokład sypialny"Merkurego" pozamykali go szczelnie.

Nawzajem zaczęli zdejmować lateksową odzież, starannie głaszcząc każdy element odsłanianego ciała. Powoli z namaszczeniem każdego dotknięcia, z lubością oglądając poczynania, pozbyli się wszystkiego do końca, patrzyli na siebie zdecydowani na to, co ma się stać.

Zuza oplotła go ramionami nieśmiało, gładząc falę pleców w dłoniach, jednocześnie chłonęła wzajemność rąk w rozpuszczonych włosach. Na czole poczuła żywe tętno szyi, zapach skóry i wilgotność potu. Chłonęła zapach skóry lekko pokryty "Kanion Gold-em". Z ledwością powstrzymała wybuch kichnięcia.
Mietek swoje westchnienie zaczepił na jej skroni, czując torsem ruch i nabrzmienie krągłych piersi. Uśmiech satysfakcji rozjaśnił twarz Zuzy. Zobaczyła w oczach Mietka cudowne roziskrzone żądanie. Zawirowały oddechy, dłonie wpływ wywierają na osunięte do podłogi ciała. Gorącą wilgoć ust spijali w sytości łapczywie chłepcząc nie raz. Nagle rosa ciał obudziła bólu rytm. Ten tętniąc kołysany wzajemnie biodrami wspiął się na szczyt...
Strugami pragnienia wylany do wnętrzności, wpada by wrzeć w ciele, odnawiając wszystko co się nie zdarzyło. Poczuli doznania miłością żywą odkupione , ciała w ciało tworząc spełnienie tego co było zawiłe. Wiedzieli, że są razem w szczęśliwości i okresie radosnego zwycięstwa . To budziło świadomość na cdn. ich wspólnej przyszłości.

NAPISAŁA - margaretka ... Małgorzata Klimczak


------------------------------------------------------ dopisek autora:

W miejscu gwiazdek jest wersja innego autora ta bardziej techniczna i fantastyczna, nie miałamzgody na publikację.
To była praca konkursowa dwóch wylosowanych autorów . tytuł oryginalny "MISJA"
On pisał stronę fantastyczna ja erotyczna bo to miało być opowiadanie erotyczno - fantastyczne.
Opowiadanie zebrało właściwe laury zabawa autorów nie znających się w RL była bardziej wartościowa.




Dzisiaj stronę oglądało 7 odwiedzający ***DZIĘKUJĘ ***
ZASADA  
  Fundamentalna prawda,
która leży u podstaw sposobu myślenia lub działania
 
Przycisk Facebook "Lubię to"  
 
 
MYŚL PRZEWODNIA NA ROK 2022  
  „Tym, którzy szukają Jehowy, nie zabraknie niczego dobrego” (Psalm 34:10)  
TAKA SOBIE MYŚL  
  TAM GDZIE SIĘ KOŃCZY STREFA KOMFORTU
TAM ZACZYNA SIĘ STREFA WIARY
 
WYTRWAŁOŚĆ  
  Wytrwałość to cecha, która największe cierpienie
potrafi przemienić w chwałę
bo ponad bólem dostrzega się CEL
 
MARGARETKA Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja