Margaretka
 
***** MARGARETKA *****
GO !!!!!!  
  ** O MNIE **
  *** WITAM ***
  POROZMAWIAMY ???
  KSIĘGA GOŚCI
  OPOWIADANIA
  POEZJA
  * ULUBIENI *
  => * K.P. Tetmajer *
  => * J. Tuwim *
  => * W. Szymborska *
  => * K.K Baczyński *
  => * Ala Wysocka *
  => Bolesław Leśmian
  Zagadnienia poetyckie
  Poradnik pisarza
  * ZŁOTE MYŚLI *
  Humorystycznie
  FOTOGRAFIA
  Zagadnienia forograficzne
  FILMY
  * ZNAJOMI *
  Wydarzenia
  POLECAM w ineternecie !!!
  Statystyki
Małgorzata Mitrowska kwiecień 2008
* K.P. Tetmajer *


Urodzony 12 lutego 1865 w Ludźmierzu, powiat nowotarski. Ojciec - Adolf - uczestnik powstania listopadowego i styczniowego, był marszałkiem powiatu nowodworskiego. W 1883, z rodziną  przeniósł się do Krakowa, gdzie uczęszczał do Gimnazjum Św. Anny, w 1884 rozpoczął studia na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, tam zaprzyjaźnił się z Lucjanem Rydlem, Stanisławem Estreicherem i Ferdynandem Hoesickiem. W 1888 podjął współpracę z "Tygodnikiem Ilustrowanym", w 1889 z "Kurierem Warszawskim", w 1893 z krakowskim "Czasem". Po opublikowaniu drugiej serii Poezji (1894) brał intensywny udział w życiu literackim Krakowa, będąc uosobieniem poety młodopolskiego. W 1895 przebywał w Heidelbergu, pełniąc funkcję osobistego sekretarza Adama Krasińskiego. Wyjeżdżał za granicę, zwiedził Włochy, Szwajcarię, Francję i Niemcy. W 1912 obchodzono w Warszawie jubileusz 25-lecia jego twórczości. W tym okresie wystąpiły pierwsze objawy choroby umysłowej. W czasie pierwszej wojny światowej był zwolennikiem Legionów Piłsudskiego, inicjatorem Komitetu Ochrony Podhala, prezesem Komitetu Obrony Kresów Południowych. Po wojnie mieszkał w Krakowie, Zakopanem, wreszcie osiada na stałe w stolicy. W 1921  zostaje prezesem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich, w 1934 członkiem honorowym Polskiej Akademii Literatury. Utrata wzroku i nasilająca się choroba umysłowa zmusiły go do wycofania się z życia społecznego, pozbawiły możliwości tworzenia. Egzystował dzięki ofiarności społecznej. W pierwszych miesiącach drugiej wojny światowej został wyrzucony z Hotelu Europejskiego, gdzie miał zapewnione utrzymanie. Zmarł w Szpitalu Dzieciątka Jezus 18 stycznia 1940 roku.

W drugiej i trzeciej serii Poezji wprowadził problemy znamienne dla epoki modernizmu, znalazła tu swoje odbicie filozofia Artura Schopenhauera i Fryderyka Nietzschego, a także fascynacja filozofią indyjską. Był autorem śmiałych erotyków, a także wierszy poświęconych pięknu Tatr. Muzykę do jego utworów poetyckich komponowali m.in. Marian Karłowicz i Karol Szymanowski. Autor nowel Na Skalnym Podhalu, pisanych stylizowaną gwara podhalańską, powieści Legenda Tatr (1912), nieudanej artystycznie powieści historycznej Koniec epopei.

Włodzimierz Tetmajer - malarz, poeta i prozaik - był jego przyrodnim bratem.


POEZJA ::::::::::::


KONAJ, ME SERCE...

 Konaj, me serce - - po co żyć ci dalej?
Żadne z twych pragnień nigdy się nie iści - -
wrzej, aż cię ogień wewnętrzny przepali,
i uschnij, na kształt oderwanych liści.

 Milcz i umieraj. Ileżeś to razy
zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne
na twe szalone rzucałeś ekstazy,
i znów milczało - - dumne i samotne.

 Ale tej nocy posępnej i sennej
nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga klątwa straszliwa...

 Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,
skały się skruszą i spłomieni morze,
zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,
gwiazdy zeń runą w przepaść...

W OLIWNYM GAJU...

 

W oliwnym gaju, gdzie pachną jaśminy,
perłowe lilie i szkarłatne róże,
nad cichym morzem barwy złotosinej
od słońca, co się paliło w lazurze,
dzieło od bogów natchnionego dłuta,
Afrodis stała z marmuru wykuta.

 Naga, z uśmiechem boskim, na pół senna,
czysta, jak kiedy z wód wytrysła piany,
stała wieczyście pogodna, kamienna,
a marmur w słońcu lśnił bladoróżany...
Jej piękna w ludzkim nie wyrazić słowie,
jej pięknu sami dziwią się bogowie...

 Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy,
ku morskim brzegom grecki młodzian kroczył,
włócznię z jaworu kołysał w prawicy,
z hełmu się kity długi strumień
toczył;
widna mu z oczu i z ciała postawy
odwaga, siła i dumna chęć sławy.

 Na bój szedł straszny... Jako sępów stado
napada gniazdo śmiałego sokoła:
tak Pers, ogromną ruszywszy gromadą,
Peloponezu chce zagarnąć sioła -
ale napotka mężne Grecji syny,
okute tarcze, ostre rohatyny.

 On naprzód z roty wystąpił orężnej,
aby zobaczyć, czy na morzu w
dali
perskich okrętów nawały potężnej
nie widać pysznie płynącej po fali,
jak łabędź, co się skrzydlaty kołysze -
opodal idą jego towarzysze.

 Oto po morzu, jak chmury po stropie,
śmierć przynoszące nawy Persów płyną;
tłum wielki, zbrojny i w łuki, i w kopie,
nieprzeliczony, jak gwiazdy w noc siną,
gdy miesiąc srebrny nie świeci na nowiu,
a od gwiazd rojno na niebios pustkowiu.

 Lecz jako zorza krwawo powstająca
spędza ze stropu nocy złote błyski:
tak Grecja, sławą podobna do słońca,
rozproszy wroga ostrymi pociski.
Ares na walkę powiedzie ich zgubną,
da laur tryumfu lub śmierć wiecznie chlubną...

 Pójdźcie, najeźdźcy! On pierwszy umoczy
w krwi waszej dziryt!... Chciałby biec przez fale!...
Wtem rozognione uderzył mu oczy
marmur, na słońcu błyszczący wspaniale...
I wszystka krew w nim płomieniem zażegła,
z żył mu się w serce stoczyła i zbiegła.

 W hymnie wspaniałym czarowna przyroda
wielbiła piękność bóstwa niezrównaną,
śpiewa ją morza szafirowa woda,
śpiewa ją niebo i barwą różaną
śpiewają kwiaty... Bóstwo śnieżnołone
stoi zaklęte w marmur, uwielbione...

 I Grek odrzucił swój dziryt stalony,
zerwał hełm z czoła długą zdobny kitą:
żądzą płomienną miłości palony
krzyknął, przed boską stojąc Afrodytą:
"- Za jeden uścisk twój, bogini złota,
zapłacę chwałą mojego żywota!..."

 I dziw!... Ożywia się posąg kamienny,
usta rumienią, oko blaskiem pała,
łono faluje i z zadumy sennej
bogini budzi się różowobiała...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
A jego bracia milczący leżeli
na piersiach wrogów i na piersi krwawej...
Bogini piękna nie wyrazić w słowie;
jej pięknu sami dziwią się bogowie.

KTÓŻ  NAM  POWRÓCI...
 

 Któż nam powróci telata stracone
bez wiosennego w wiośnie życia nieba?...
Wołają na nas, że w złą idziem stronę,
precz o świat troskę rzucając powinna,
a czy pytają się nas, co nam trzeba

i czyśmy mogli obrać drogę inną?

Kto z was policzył te gorzkie godziny
daremnych pragnień, żrących naszą duszę?
Kto zmierzył smutku naszego głębiny
bez dna i brzegu? Kto wie, jakie ducha
niepodległego straszne są katusze,
gdy zerwać swego nie może łańcucha?

Spójrzcie nam w mózgi - - zgryzły je, strawiły
wrodzone ludziom daremne pragnienia.
Wołacie na nas: "Jesteśmy bez siły,
dajcie nam słowa wiary i otuchy" - -
a nam któż daje słowa pocieszenia?
A któż mdlejące nasze wzmacnia duchy?

Któż nam powróci te lata stracone
bez wiosennego w wiośnie życia nieba?...
Chcecie w nas widzieć dźwignię i obronę,
żądacie od nas zbawień i pomocy,
lecz my, z waszego wykarmieni chleba,
jak wy, nie mamy odwagi i mocy.

ZASNĄĆ I JUŻ ..

 

Zasnąć już!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,

 

posępnych widzeń krynicą jest bez dna -

 

zasnąć już, skłonić na nirwany łono

 

głowę płonącą, bez miary zmęczoną...

 

 

 

Przepłynął przez nią strumień myśli długi,

 

a jedna była smutniejszą od drugiej,

 

a wszystkie były smutne bezlitośnie - -

 

chcę spać, choć wiem, że ciągu myśli dośnię...

 

 

 

Ha!... Tłum okropny mar ciśnie się białych,

 

w szatach zwalanych ziemią i zbutwiałych,

 

tańczą wokoło z szalonym pośpiechem,

 

szyderczym w twarz mi wybuchając śmiechem

 

 

 

Widok ich trupich czaszek mię przeraża,

 

dusi mię zgniła, wstrętna woń cmentarza,

 

a ten śmiech strasznej ironii się wwierca,

 

jak tępa śruba, w głąb mojego serca.

 

 

 

Tłoczą się ku mnie ohydną gromadą,

 

trupie swe ręce na czoło mi kładą

 

i spróchniałymi szczękami klekocą

 

najokropniejsze z wszystkich pytań: Po co!?...


 

 


Dzisiaj stronę oglądało 7 odwiedzający ***DZIĘKUJĘ ***
ZASADA  
  Fundamentalna prawda,
która leży u podstaw sposobu myślenia lub działania
 
Przycisk Facebook "Lubię to"  
 
 
MYŚL PRZEWODNIA NA ROK 2022  
  „Tym, którzy szukają Jehowy, nie zabraknie niczego dobrego” (Psalm 34:10)  
TAKA SOBIE MYŚL  
  TAM GDZIE SIĘ KOŃCZY STREFA KOMFORTU
TAM ZACZYNA SIĘ STREFA WIARY
 
WYTRWAŁOŚĆ  
  Wytrwałość to cecha, która największe cierpienie
potrafi przemienić w chwałę
bo ponad bólem dostrzega się CEL
 
MARGARETKA Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja